Wspomnienia z rejsu "Dookoła Świata za Pomocną Dłoń"
Mieszkanka naszego powiatu - 16 letnia Kalina Paszyna zakończyła swój rejs „Dookoła Świata za Pomocną Dłoń”. Organizowany on jest przez Szkołę Pod Żaglami kapitana Krzysztofa Baranowskiego w nagrodę za całoroczną pracę młodzieży w wolontariacie i pomyślne przejście wszystkich etapów eliminacji. Kalina była jedyną reprezentantką naszego regionu, wyłonioną spośród setek kandydatów z całej Polski. Jest nam niezmiernie miło, że mogliśmy przyczynić się do udziału Kaliny w tej przygodzie. Poniżej relacja i zdjęcia Kaliny z rejsu:
Mój udział w „ Szkole Pod Żaglami” był niesamowitym przeżyciem. Zwiedziłam wiele ciekawych miejsc, portów. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Nauczyłam się odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale i za innych. Na pokładzie „Pogorii” praca jest wykonana dobrze tylko wtedy, gdy robimy to razem, wspólnymi siłami. Dlatego „Szkoła Pod Żaglami” uczy pracy w grupie. Moim zdaniem największą przygodą była żegluga. Żegluję z rodzicami od wielu lat. Lecz nigdy nie byłam na oceanie, wielkich wodach. Tam żeglarstwo jest zupełnie inne. I myślę, że to było w tej przygodzie najciekawsze. Zakosztowałam ciężkiej pracy na pokładzie. Musieliśmy ciężko pracować, pełnić wachty i jeszcze znaleźć czas na naukę, gdyż za niepoprawione jedynki groził zakaz wyjścia do portu. Lecz mimo, to że się uczyłam zdarzyło mi się poprawiać kartkówkę z genetyki o 24.00 podczas nocnej wachty. Czasem były chwile smutku, przygnębienia, tęsknoty, lecz gdy tylko wyszłam na pokład i zobaczyłam piękne fale, usłyszałam łopot żagli od razu wszelkie smutki znikały i znów żegluga przynosiła mi radość. Mimo, to że było mało czasu, znaleźliśmy parę chwil na odpoczynek, zabawę, śpiewanie szant. Atmosfera na pokładzie była bardzo radosna, nawet podczas sztormu lub choroby morskiej. Choroba morska, obok niewyspania to dwie największe trudności z jakimi musieliśmy się zmagać. Nie wiem jak na to patrzą inni uczestnicy rejsu, ale dla mnie najlepsza była praca na pokładzie. Lubiłam alarmy do żagli, wchodzenie na reje, a nawet prace bosmańskie. Każda wachta to było nowe przeżycie i zdobywanie nowych umiejętności. Najbardziej nie lubiłam wachty kambuzowej, ponieważ nie lubię pracy w kuchni, ale byli tacy, dla których ta wachta była najlepsza. Uważali tak, ponieważ mogli przespać całą noc, gdyż wachtę kambuzową nie obowiązywały wachty nocne i alarmy. Myślę, że najtrudniej było na początku. System olinowania na takim żaglowcu jest naprawdę bardzo skomplikowany. Lecz kiedy opanowaliśmy nazwy lin i podstawowe czynności na pokładzie, okazało się, że to wcale nie jest takie trudne, jak nam się na początku wydawało. Pełnienie wacht, praca na pokładzie to dla prawdziwego żeglarza radość żeglugi. Po czasie sami przekonaliśmy się o tym. Nawet wstawanie na nocne wachty przestało być udręką. Najbardziej lubiłam sterować. Za sterem czułam, że to ja mam wpływ na kurs, którym płynie „Pogoria”. Choć tak naprawdę musiałam trzymać kurs wyznaczony przez Kapitana. Mój oficer powiedział po rejsie, że jak zauważyliśmy „Szkoła Pod Żaglami” to ¾ ciężkiej pracy i ¼ przyjemności. Lecz myślę, że dla tej ¼ warto było popłynąć. Szczególnie miło wspominam dni wolne w portach oraz piękno morskiej żeglugi. Jedną z najmniej lubianych rzeczy wśród uczniów „Szkoły Pod Żaglami” była nauka. Lecz płynąc tam byłam tego świadoma. Wiedziałam, że lekcje będą przebiegały tak jak w każdej szkole, choć w nieco innych warunkach. Siedząc na lekcji wiedziałam, że tam na pokładzie jest nieskończony bezkres mórz i oceanów i piękno żeglugi. Chciałabym jeszcze wspomnieć, że morska żegluga i wachty nie zawsze były takie przyjemne. Podczas siąpiącego deszczu i zimna każdy marzył o swojej własnej, ciepłej koi. Uważam, że warto było popłynąć. Zakochałam się w żaglach i mam zamiar jeszcze nieraz powrócić na ocean. Po tym rejsie nie potrafiłam wrócić do szarej rzeczywistości. Tam wraz z każdym nowym dniem podejmowaliśmy nowe wyzwania, przeżywaliśmy nowe przygody, zdobywaliśmy nowe umiejętności, a wiatr usypiał nas do snu.
Bardzo dziękuję Powiatowi Pszczyńskiemu za wsparcie mojego rejsu, gdyż z Waszą pomocą mogłam przeżyć niesamowitą przygodę, której nigdy nie zapomnę.
Kalina Paszyna